Gdy zobaczyłem Czarnego pana ukłoniłem się nisko. - witaj Panie. I dalej pomagałem śmierciożercom.

Wybiegam za nim. Chywytam go w ostatniej chwili za ramię powalam na ziemie.
Wypowiadam zaklęcie i jego tarcza znika. Masz trzy skundy. - mówie odliczając.

Rzucam Avade pare razy. Niestety nie celnie.
Czarny Panie. Jak go dorwę,zabije go. - mówie pokornie i idę spać.

Krzyknąłem z bólu.
- Nie chcę bandaży! - Krzyczę.

Voldemort jest zaskoczony naszym widokiem. Rzucił we mnie zaklęciem.
- Protego! - cudem udało mi się przeżyć.

Jeden ze śmierciożerców zaczyna ze mną walkę. Sprawnie odbija jego zaklęcia, a nawet udało mi się w niego trafić, ale nie mogę tak walczyć wiecznie.

Łapię różdżkę i uwalniam się po czym zabieram swoją starą różdżkę i pomagam Dei i Chelsea

Udaje nam się uciec, ale słudzy Voldemorta są tuż za nami. W ścianie pojawiają się drzwi